|
W dzień dziecka przyszło nam się zmierzyć z jedną z najsłabszych drużyn z naszej grupy – Draco Kowala. Wydawało się, że zwycięstwo przyjdzie łatwo i zdobędziemy pewnie trzy punkty. Rzeczywistość okazała się diametralnie inna. Udało nam się tylko zremisować, co powiększyło naszą stratę do lidera tabeli. Mecz miał korzystny dla nas przebieg, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać.
W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem i dominowaliśmy pod każdym względem. Rywale dochodzili do sytuacji strzeleckich tylko w momencie, kiedy kontrowali lub przy błędach naszej obrony. Przeważnie były to strzały niecelne. Pewnie bronił też Łysy. Natomiast nasza gra była płynna i łatwo dochodziliśmy pod pole karne rywali. Tutaj jednak często popełnialiśmy błędy. Panaś starszy, który pełnił rolę cofniętego napastnika, niepotrzebnie spowalniał akcje w kluczowych momentach. Niepotrzebnie czekał na dojście bocznych pomocników (a zwłaszcza Mańka). Dwa razy powinien był wypuścić piłkę do wbiegającego w pole karne Wonskiego, który miałby przed sobą tylko bramkarza. Gra naszego „szybkiego” napastnika też pozostawiała sporo do życzenia. W praktyce Wonski oddał chyba tylko jeden lekki strzał na bramkę przeciwnika. Kilka razy nie potrafił opanować piłki adresowanej do niego. Przez to dawaliśmy rywalom możliwość przeprowadzenia szybkich kontrataków. Brak płynności w akcjach ofensywnych był kluczem do słabszej gry. Udało nam się stworzyć jedną taką sytuację, po której padła bramka. Podanie na skrzydło do Mańka i szybkie odegranie do środka umożliwiło Tomkowi strzelenie bramki. Prowadziliśmy 1:0, ale marnowaliśmy kolejne sytuacje. Najbardziej dogodną mógł mieć Wonski, ale piłka odbiła się na jakiejś nierówności i poleciała pionowo w górę, przez co nie mógł jej opanować. Trzeba powiedzieć, że w pierwszych 45 minutach słabo zagrali zawodnicy zmienieni w przerwie: Crasy i Wonski. Ten pierwszy już po 15 minutach zupełnie zniknął, nie włączał się w akcje ofensywne, a w defensywie brakowało mu agresywności. Wydaje mi się, że wynikało to z pogody. Wiadomo, że Crasy nie lubi grać w słońcu, a było wtedy naprawdę gorąco. Z kolei Wonski swój słabszy występ zawdzięcza własnej głupocie. W jednym z korków odpadła mu podeszwa i zamiast wziąć but od kogoś z ławki rezerwowych, grał w tym zepsutym. Dopiero w przerwie się do tego faktu przyznał, czym wprawił kolegów w osłupienie.
Druga część meczu przyniosła zmiany, na placu gry pojawił się Wiewiór i Kruczek. Dokonano też kilku zmian w ustawieniu. Te na niewiele się zdały, bo co kilkanaście minut zmieniano się w środku boiska. Kolejni zawodnicy nie mogli się tam odnaleźć. Najpierw obok Sieki miał grać Tomek, który po jakimś czasie zmienił się z Kruczkiem, z kolei Pawła musiał zastąpić Bobek, zaś za zmęczonego Boba po kilkunastu minutach zastąpił Waldinho. Tak więc przez całą drugą połowę aż czterech partnerów do gry miał Sieka. To mogło być kluczem do niezrozumienia i błędów. Z tej czwórki najlepiej zagrał Bobek, który spełniał rolę defensywnego pomocnika. Niestety musiał zejść z powodu zmęczenia i zbyt agresywnej gry. W jednej z akcji został popchnięty przez rywala i chciał mu wymierzyć sprawiedliwość. Rzucił się na niego i pchnął go na ziemie. W tym momencie na boisko wbiegli kibice z Kowali i zaczęli szarpać naszego zawodnika. Mogło się to skończyć małą bójką, ale szybko zareagowali piłkarze gospodarzy. Chyba tylko przez to zamieszanie sędzia nie dał Bobkowi czerwonej kartki. We wcześniejszych meczach widzieliśmy podobne sytuacje, za które zawodnicy opuszczali plac gry.
W tym momencie było już jednak 1:1. Błąd naszej obrony wykorzystali rywale i pokonali dobrze grającego Łysego. Już kilka minut później Draco mogło wyjść na prowadzenie. Łysy popełnił chyba jedyny błąd w meczu. Wyszedł do piłki wrzuconej w pole karne, jednak widząc, że do niej nie dojdzie, zatrzymał się i zaczął cofać. Napastnik rywali znalazł się „sam na sam” z naszym bramkarzem. Na szczęście nie opanował dobrze piłki i wyszedł z nią poza linię końcową. Nasi zawodnicy marnowali podobne sytuacje. Świetną okazję miał Marian, ale będąc przed bramkarzem strzelił wprost w niego. Drugą tak dogodną akcję zmarnował Tomek, który uderzył nad poprzeczką. Próbowaliśmy też strzelać z dystansu, ale niestety uderzenia Wiewióra i Kruczka przeleciały obok słupka.
Te niewykorzystane sytuacje przypieczętował stratę punktów. Remis z tak słabym przeciwnikiem chluby nam nie przynosi. Musimy zdecydowanie poprawić grę w ataku. Widać to było w ostatnich meczach: z Wawelem i Draco. Jeżeli będziemy wykorzystywać tylko jedną sytuację z dziesięciu stworzonych, to bardzo trudno będzie nam odnosić sukcesy. Jeden błąd w obronie nie może powodować, że tracimy zasłużone punkty.
Draco Kowala - KS Drzewce 1:1 (0:1)
T. Panasiewicz
Skład:
M. Pyśniak - K. Wąchała, P. Zmora, P. Raczyński, R. Wiśliński, Ł. Krasucki (P. Wywiórka '45), N. Sieczkowski, M. Kozak (W. Skrzypik '75), M. Panasiewicz, T. Panasiewicz, P. Mrozek (P. Kruk '45)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jah dnia Pon 10:04, 02 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem i dominowaliśmy pod każdym względem. Rywale dochodzili do sytuacji strzeleckich tylko w momencie, kiedy kontrowali lub przy błędach naszej obrony. Przeważnie były to strzały niecelne. Pewnie bronił też Łysy. Natomiast nasza gra była płynna i łatwo dochodziliśmy pod pole karne rywali. Tutaj jednak często popełnialiśmy błędy. Panaś starszy, który pełnił rolę cofniętego napastnika, niepotrzebnie spowalniał akcje w kluczowych momentach. Niepotrzebnie czekał na dojście bocznych pomocników (a zwłaszcza Mańka). Dwa razy powinien był wypuścić piłkę do wbiegającego w pole karne Wonskiego, który miałby przed sobą tylko bramkarza. Gra naszego „szybkiego” napastnika też pozostawiała sporo do życzenia. W praktyce Wonski oddał chyba tylko jeden lekki strzał na bramkę przeciwnika. Kilka razy nie potrafił opanować piłki adresowanej do niego. Przez to dawaliśmy rywalom możliwość przeprowadzenia szybkich kontrataków. Brak płynności w akcjach ofensywnych był kluczem do słabszej gry. Udało nam się stworzyć jedną taką sytuację, po której padła bramka. Podanie na skrzydło do Mańka i szybkie odegranie do środka umożliwiło Tomkowi strzelenie bramki. Prowadziliśmy 1:0, ale marnowaliśmy kolejne sytuacje. Najbardziej dogodną mógł mieć Wonski, ale piłka odbiła się na jakiejś nierówności i poleciała pionowo w górę, przez co nie mógł jej opanować. Trzeba powiedzieć, że w pierwszych 45 minutach słabo zagrali zawodnicy zmienieni w przerwie: Crasy i Wonski. Ten pierwszy już po 15 minutach zupełnie zniknął, nie włączał się w akcje ofensywne, a w defensywie brakowało mu agresywności. Wydaje mi się, że wynikało to z pogody. Wiadomo, że Crasy nie lubi grać w słońcu, a było wtedy naprawdę gorąco. Z kolei Wonski swój słabszy występ zawdzięcza własnej głupocie. W jednym z korków odpadła mu podeszwa i zamiast wziąć but od kogoś z ławki rezerwowych, grał w tym zepsutym. Dopiero w przerwie się do tego faktu przyznał, czym wprawił kolegów w osłupienie.
Druga część meczu przyniosła zmiany, na placu gry pojawił się Wiewiór i Kruczek. Dokonano też kilku zmian w ustawieniu. Te na niewiele się zdały, bo co kilkanaście minut zmieniano się w środku boiska. Kolejni zawodnicy nie mogli się tam odnaleźć. Najpierw obok Sieki miał grać Tomek, który po jakimś czasie zmienił się z Kruczkiem, z kolei Pawła musiał zastąpić Bobek, zaś za zmęczonego Boba po kilkunastu minutach zastąpił Waldinho. Tak więc przez całą drugą połowę aż czterech partnerów do gry miał Sieka. To mogło być kluczem do niezrozumienia i błędów. Z tej czwórki najlepiej zagrał Bobek, który spełniał rolę defensywnego pomocnika. Niestety musiał zejść z powodu zmęczenia i zbyt agresywnej gry. W jednej z akcji został popchnięty przez rywala i chciał mu wymierzyć sprawiedliwość. Rzucił się na niego i pchnął go na ziemie. W tym momencie na boisko wbiegli kibice z Kowali i zaczęli szarpać naszego zawodnika. Mogło się to skończyć małą bójką, ale szybko zareagowali piłkarze gospodarzy. Chyba tylko przez to zamieszanie sędzia nie dał Bobkowi czerwonej kartki. We wcześniejszych meczach widzieliśmy podobne sytuacje, za które zawodnicy opuszczali plac gry.
W tym momencie było już jednak 1:1. Błąd naszej obrony wykorzystali rywale i pokonali dobrze grającego Łysego. Już kilka minut później Draco mogło wyjść na prowadzenie. Łysy popełnił chyba jedyny błąd w meczu. Wyszedł do piłki wrzuconej w pole karne, jednak widząc, że do niej nie dojdzie, zatrzymał się i zaczął cofać. Napastnik rywali znalazł się „sam na sam” z naszym bramkarzem. Na szczęście nie opanował dobrze piłki i wyszedł z nią poza linię końcową. Nasi zawodnicy marnowali podobne sytuacje. Świetną okazję miał Marian, ale będąc przed bramkarzem strzelił wprost w niego. Drugą tak dogodną akcję zmarnował Tomek, który uderzył nad poprzeczką. Próbowaliśmy też strzelać z dystansu, ale niestety uderzenia Wiewióra i Kruczka przeleciały obok słupka.
Te niewykorzystane sytuacje przypieczętował stratę punktów. Remis z tak słabym przeciwnikiem chluby nam nie przynosi. Musimy zdecydowanie poprawić grę w ataku. Widać to było w ostatnich meczach: z Wawelem i Draco. Jeżeli będziemy wykorzystywać tylko jedną sytuację z dziesięciu stworzonych, to bardzo trudno będzie nam odnosić sukcesy. Jeden błąd w obronie nie może powodować, że tracimy zasłużone punkty.
Draco Kowala - KS Drzewce 1:1 (0:1)
T. Panasiewicz
Skład:
M. Pyśniak - K. Wąchała, P. Zmora, P. Raczyński, R. Wiśliński, Ł. Krasucki (P. Wywiórka '45), N. Sieczkowski, M. Kozak (W. Skrzypik '75), M. Panasiewicz, T. Panasiewicz, P. Mrozek (P. Kruk '45)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jah dnia Pon 10:04, 02 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
