Mecz na szczycie lubelskiej B-klasy zakończył się takim samym rezultatem, jak pół roku temu. Ponownie doszło do podziału punktów i ponownie to Czarni Puszno mogą mówić o sukcesie. Przed spotkaniem trener powtarzał, że musimy zwyciężyć. Inny rezultat będzie dla nas końcem marzeń o mistrzostwie. Niestety wyszło inaczej!
Przed meczem mieliśmy piękną słoneczną pogodę. Na stadion przybyło bardzo dużo kibiców obydwu drużyn. Jednak w momencie rozpoczęcia spotkania z nieba lunął okropny deszcz. Mimo to sędzia pozwolił grać. Swoją decyzję zmienił po niespełna 2 minutach, ponieważ oprócz deszczu spadł grad. Każdy chował się, gdzie mógł, żeby tylko uniknąć żywiołu. Po kilkunastu minutach wznowiono mecz.
Od początku gra naszego zespołu wyglądała nie najgorzej. Boisko było śliskie, ale przynajmniej nie zrobiło się na nim błoto, jak w Łaziskach. Dzięki temu mogliśmy grać dużo bardziej technicznie niż tydzień temu. To przynosiło efekty. Niezbyt dynamiczni piłkarze z Puszna nieustannie musieli wybijać piłki na auty, żeby powstrzymywać nasze ataki. Próbowaliśmy też oddawać strzały z dystansu, niestety przeważnie były one za lekkie. Po raz kolejny nieźle wypadł środek pomocy (Crasy i Sieka), którzy rozprowadzali piłki bądź do napastników, bądź skrzydłowych. Nasza dobra gra nie przyniosła jednak bramki, bowiem jedną składną akcję przeprowadzili goście. Nonio wyprowadzał piłkę z naszego pola karnego, podał krótko do Mańka na skrzydło, a nasz pomocnik w nonszalancki sposób próbował okiwać kryjącego go zawodnika. Niestety stracił piłkę, co wykorzystało Puszno. Szybkie podanie do wbiegającego napastnika i Łysy był bez szans. 0:1 dla gości!!!!
Ta bramka trochę nas podłamała, ale zaczęliśmy grać swoje. Stopniowo uzyskiwaliśmy przewagę. Piłki rozgrywane były środkiem, a później trafiały na skrzydła. Kilkakrotnie szybka wymiana piłek pozwalała nam zgubić rywali. Niestety strzały były nie celne lub wprost w bramkarza rywali. Nasz wysiłek przyniósł jednak upragnionego gola. Maniek otrzymał świetne podanie od Sieki (poprawcie mnie jeśli się mylę), wpadł w pole karne i przelobował bramkarza. Formalności dopełnił Kruczek, który głową strzelił gola. Remisem 1:1 zakończyła się pierwsza połowa.
Na drugą połowę wychodziliśmy podbudowani naszą grą. Znowu przeważaliśmy i stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką rywali. Po jednej z naszych akcji w polu karnym faulowany był Panaś T., sędzia nie miał wątpliwości i pokazał na 11 metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Tomek i prowadziliśmy już 2:1. Tego nam jednak było mało. Atakowaliśmy coraz bardziej zdecydowanie, ale zawsze ubiegali nas obrońcy lub bramkarz. Doskonałe sytuacje zmarnowali Waldinho, Maniek i Panaś T. Zaczynało stopniowo ubywać nam sił. Na ten moment czekali gości, którzy zaczęli grać trzema napastnikami. Trener w obawie o wynik zmienił zawodników. Najpierw za Waldka pojawił się Wonski. Później Crasego zastąpił Jacek Cierkoń, a ostatnim schodzącym piłkarzem był lekko kontuzjowany Sieka, za którego pojawił się Jah. Niestety to zepsuło naszą grę. Brakował ludzi w środku (Jah i Jacek nie nadają się do roli playmakerów), obrońcy zaczęli się cofać coraz głębiej. Przeszliśmy na system bronienia wyniku. To się zemściło w ostatnich minutach meczu. Goście cisnęli nas coraz bardziej licząc na wyrównanie. Doprowadzili swoje plany do końca. W zamieszaniu podbramkowym piłkę chwycił Łysy. Niestety wypadła mu z rąk wprost pod nogi rywala. Ten uderzył z całej siły pod poprzeczkę. Zabrakło nam zimnej krwi i asekuracji w tym momencie.
Po meczu nie było osoby, która nie byłaby zawiedziona. Znowu w końcówce pozwoliliśmy rywalom wbić nam bramkę. Wydaje mi się, że zmiany nie były kluczem do straty bramki. Crasy i Sieka sami o nie prosili, a Waldek nie miał już sił wracać pod własne pole karne. Rywale strzelili nam gola, bo źle się zorganizowaliśmy w końcówce. Tomek i Wonski grali z przodu, a powinni wrócić do środka i blokować rywali. Jak już wspomniałem para Jah i Jacek nie nadaje się na środek, co było widać. Powinniśmy byli też wykorzystać sytuacje, które sobie stworzyliśmy. Bramkarz nie był rewelacyjny, a my strzelaliśmy wprost w niego. Musimy wykorzystywać sytuacje "sam na sam" i być sprytniejsi w "szesnastce".
teraz pozostaje nam gra w każdym meczu o zwycięstwo i liczenie, że Puszno potknie się dwa razy. Inaczej czeka nas walka "tylko" o drugie miejsce.
KS Drzewce - Czarni Puszno 2:2 (1:1)
P. Kruk, T. Panasiewicz (k)
Skład:
M. Pyśniak - K. Wąchała, M. Kozak, P. Raczyński, P. Wywiórka, Ł. Krasucki (J. Cierkoń '75), N. Sieczkowski (J. Mrozek '81), M. Panasiewicz, W. Skrzypik (P. Mrozek '65), T. Panasiewicz, P. Kruk
Na boisku nie pojawili się K. Żak i A. Bielecki.
Post został pochwalony 0 razy
Przed meczem mieliśmy piękną słoneczną pogodę. Na stadion przybyło bardzo dużo kibiców obydwu drużyn. Jednak w momencie rozpoczęcia spotkania z nieba lunął okropny deszcz. Mimo to sędzia pozwolił grać. Swoją decyzję zmienił po niespełna 2 minutach, ponieważ oprócz deszczu spadł grad. Każdy chował się, gdzie mógł, żeby tylko uniknąć żywiołu. Po kilkunastu minutach wznowiono mecz.
Od początku gra naszego zespołu wyglądała nie najgorzej. Boisko było śliskie, ale przynajmniej nie zrobiło się na nim błoto, jak w Łaziskach. Dzięki temu mogliśmy grać dużo bardziej technicznie niż tydzień temu. To przynosiło efekty. Niezbyt dynamiczni piłkarze z Puszna nieustannie musieli wybijać piłki na auty, żeby powstrzymywać nasze ataki. Próbowaliśmy też oddawać strzały z dystansu, niestety przeważnie były one za lekkie. Po raz kolejny nieźle wypadł środek pomocy (Crasy i Sieka), którzy rozprowadzali piłki bądź do napastników, bądź skrzydłowych. Nasza dobra gra nie przyniosła jednak bramki, bowiem jedną składną akcję przeprowadzili goście. Nonio wyprowadzał piłkę z naszego pola karnego, podał krótko do Mańka na skrzydło, a nasz pomocnik w nonszalancki sposób próbował okiwać kryjącego go zawodnika. Niestety stracił piłkę, co wykorzystało Puszno. Szybkie podanie do wbiegającego napastnika i Łysy był bez szans. 0:1 dla gości!!!!
Ta bramka trochę nas podłamała, ale zaczęliśmy grać swoje. Stopniowo uzyskiwaliśmy przewagę. Piłki rozgrywane były środkiem, a później trafiały na skrzydła. Kilkakrotnie szybka wymiana piłek pozwalała nam zgubić rywali. Niestety strzały były nie celne lub wprost w bramkarza rywali. Nasz wysiłek przyniósł jednak upragnionego gola. Maniek otrzymał świetne podanie od Sieki (poprawcie mnie jeśli się mylę), wpadł w pole karne i przelobował bramkarza. Formalności dopełnił Kruczek, który głową strzelił gola. Remisem 1:1 zakończyła się pierwsza połowa.
Na drugą połowę wychodziliśmy podbudowani naszą grą. Znowu przeważaliśmy i stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką rywali. Po jednej z naszych akcji w polu karnym faulowany był Panaś T., sędzia nie miał wątpliwości i pokazał na 11 metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Tomek i prowadziliśmy już 2:1. Tego nam jednak było mało. Atakowaliśmy coraz bardziej zdecydowanie, ale zawsze ubiegali nas obrońcy lub bramkarz. Doskonałe sytuacje zmarnowali Waldinho, Maniek i Panaś T. Zaczynało stopniowo ubywać nam sił. Na ten moment czekali gości, którzy zaczęli grać trzema napastnikami. Trener w obawie o wynik zmienił zawodników. Najpierw za Waldka pojawił się Wonski. Później Crasego zastąpił Jacek Cierkoń, a ostatnim schodzącym piłkarzem był lekko kontuzjowany Sieka, za którego pojawił się Jah. Niestety to zepsuło naszą grę. Brakował ludzi w środku (Jah i Jacek nie nadają się do roli playmakerów), obrońcy zaczęli się cofać coraz głębiej. Przeszliśmy na system bronienia wyniku. To się zemściło w ostatnich minutach meczu. Goście cisnęli nas coraz bardziej licząc na wyrównanie. Doprowadzili swoje plany do końca. W zamieszaniu podbramkowym piłkę chwycił Łysy. Niestety wypadła mu z rąk wprost pod nogi rywala. Ten uderzył z całej siły pod poprzeczkę. Zabrakło nam zimnej krwi i asekuracji w tym momencie.
Po meczu nie było osoby, która nie byłaby zawiedziona. Znowu w końcówce pozwoliliśmy rywalom wbić nam bramkę. Wydaje mi się, że zmiany nie były kluczem do straty bramki. Crasy i Sieka sami o nie prosili, a Waldek nie miał już sił wracać pod własne pole karne. Rywale strzelili nam gola, bo źle się zorganizowaliśmy w końcówce. Tomek i Wonski grali z przodu, a powinni wrócić do środka i blokować rywali. Jak już wspomniałem para Jah i Jacek nie nadaje się na środek, co było widać. Powinniśmy byli też wykorzystać sytuacje, które sobie stworzyliśmy. Bramkarz nie był rewelacyjny, a my strzelaliśmy wprost w niego. Musimy wykorzystywać sytuacje "sam na sam" i być sprytniejsi w "szesnastce".
teraz pozostaje nam gra w każdym meczu o zwycięstwo i liczenie, że Puszno potknie się dwa razy. Inaczej czeka nas walka "tylko" o drugie miejsce.
KS Drzewce - Czarni Puszno 2:2 (1:1)
P. Kruk, T. Panasiewicz (k)
Skład:
M. Pyśniak - K. Wąchała, M. Kozak, P. Raczyński, P. Wywiórka, Ł. Krasucki (J. Cierkoń '75), N. Sieczkowski (J. Mrozek '81), M. Panasiewicz, W. Skrzypik (P. Mrozek '65), T. Panasiewicz, P. Kruk
Na boisku nie pojawili się K. Żak i A. Bielecki.
Post został pochwalony 0 razy